-

WINDYKATORZY PISZĄ DO MINISTRA SPRAWIEDLIWOŚCI

„Propozycja ustawy to faktyczna likwidacja najbardziej uczciwych firm windykacyjnych”

– Windykacja wymaga uporządkowania. Nie możemy jednak pozwolić na to, by wylano dziecko z kąpielą i wyeliminowano z rynku małe firmy windykacyjne, które swoją pracę wykonują najbardziej sumiennie i etycznie. Wprowadzenie wielomilionowych progów kapitałowych to faktyczne pozostawienie na rynku tylko windykacyjnych korporacji, które częściej popełniają błędy i nie traktują spraw indywidualnie, a masowo – mówi Małgorzata Marczulewska, Prezes Grupy AVERTO, windykator i członek Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie. 

Windykatorzy uznają, że zaproponowana przez Ministerstwo Sprawiedliwości ustawa jest niesprawiedliwa gospodarczo. Będzie swoistym zamachem na przedsiębiorstwa małe, które swoją działalność opierają na windykacji wobec osób fizycznych. Faktycznie więc może okazać się, że niemożliwe będzie np. sprawne odzyskiwanie pieniędzy od dłużników alimentacyjnych. Środowisko z zaskoczeniem przyjęło np. wymóg „zgody na windykację” ze strony osoby, która ma zadłużenie. To pomysł karkołomny biorąc pod uwagę, że w przypadku windykacji od osób fizycznych często namierzenie osoby, która nie reguluje swoich zobowiązań i skłonienie tej osoby do uregulowania zobowiązań to wielka praca. Ministerstwo chcąc „chronić” ofiary nadużyć windykatorów naraża na straty osoby i przedsiębiorców, którzy znajdują się w tarapatach, bo nieuczciwi ludzie zalegają im z płatnościami. Grupa AVERTO jest za uporządkowaniem systemu windykacji, ale należy dokładnie zdiagnozować problemy, a nie posługiwać się krzywdzącymi dla branży stereotypami.

Prezes Małgorzata Marczulewska, przygotowała pismo, które zostało wysłane do Sekretarza Stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości Marcina Warchoła. 

– Jako firma windykacyjna z 10 letnim stażem, od dawna postulowaliśmy potrzebę wprowadzenia precyzyjnych przepisów, które czyniłyby ją działalnością regulowaną, a praca windykatora wymagałaby konieczności posiadania odpowiedniej licencji. Jednak z nieukrywanym zdziwieniem zauważyliśmy, że obok wielu potrzebnych i  dobrych unormowań znalazły się też  zapisy, mogące wypaczyć sens proponowanych rozwiązań.  W naszej ocenie podstawowym weryfikatorem jakości prowadzonych działań windykacyjnych powinna być wiedza i kompetencje windykatorów, a nie wysokość kapitału zakładowego przedsiębiorstwa. Dla firm zagranicznych 5,10,15, czy 20 mln złotych kapitału zakładowego nie stanowi żadnego problemu, a dla większości polskich, barierę nie do pokonania. Ustawodawca powinien rozważyć wprowadzenie wymogu zdania egzaminu przed komisją właściwego Ministerstwa, coś na kształt rozwiązań obecnych przy egzaminie na członków rad nadzorczych, co w rzeczywistości stanowiłoby ostrą selekcję windykatorów i gwarancję pozostania na rynku osób posiadających gruntowną i kompleksową wiedzę. W obecnym kształcie ustawy pozostaje nieodparte wrażenie, że wystarczy mieć odpowiednią ilość pieniędzy, żeby windykować – pisze do Ministerstwa Sprawiedliwości Małgorzata Marczulewska. 

 – Następna grupa problemów wynika z konsekwencji ograniczenia do minimum windykacji na etapie polubownym. Pozostawienie windykatorowi możliwości kontaktowania się z osobą zobowiązaną w dni powszednie od 9-17 oraz wprowadzenie instrumentu „sprzeciwu” w praktyce nie pozwala na prowadzenie skutecznych działań. Przenosi windykację na drogę sądową, co spotka się zapewne z wielkim zadowoleniem kancelarii prawnych (skokowy wzrost profitów, będących wynikiem natłoku nowych pozwów), znacznym ograniczeniem przepustowości sądów i kancelarii komorniczych. Już w tej chwili nie rzadko na wydanie nakazu zapłaty wierzyciel czeka w czasie liczonym nie w miesiącach a w latach. Optymistyczne przeświadczenie ustawodawcy, że wzrost liczby kancelarii komorniczych spowoduje poprawę płynności przebiegu działań egzekucyjnych jest niczym nieuzasadnione. W praktyce, jeżeli ktokolwiek miał do czynienia z kancelarią komorniczą to wie, że sprawy są często prowadzone opieszale, a skuteczność tych działań jest nikła. Zatem zapisy ustawy ograniczające windykację polubowną w rzeczywistości sparaliżują system sądowy i egzekucyjny w Polsce. Co za tym idzie, odzyskanie należności przez wierzyciela stanie się w wielu przypadkach wprost niemożliwe lub znacząco utrudnione.  W wyniku proponowanych zmian całkowicie zmieni się struktura rynku windykacyjnego w Polsce. Na rynku pozostanie kilka dużych podmiotów , będących w stanie spełnić wymagania kapitałowe, jakie niesie proponowana ustawa. Zapewne dojdzie do kilku fuzji, ale nie zapobiegnie to wzrostowi bezrobocia, bowiem przedsiębiorstwa windykacyjne pozostałe na rynku nie będą w stanie wchłonąć wszystkich zatrudnionych do tej pory w branży, a część z nich zwyczajnie nie spełni ustawowych wymagań. Znacznie wydłuży się czas obsługi jednego zlecenia windykacyjnego. Obraz, jaki jawi się z zapisów ustawy to ogrom biurokracji dla szeregowego windykatora, który może nie znaleźć czasu na podjęcie faktycznych działań windykacyjnych – pisze Małgorzata Marczulewska. 

   – Apelujemy gorąco do Ustawodawcy, aby zważył moc naszych argumentów, a przede wszystkim zmienił środek ciężkości w wymaganiach, jakie trzeba będzie spełnić, chcąc działać na rynku usług windykacyjnych. Niech podstawowym kryterium selekcji na rynku będzie wiedza. Współczesny świat jest oparty na wiedzy i umiejętności zarządzania nią. Wymóg posiadania wysokich kwalifikacji zawodowych oraz kierowania się odpowiednimi standardami etycznymi samoistnie wpłynie nie tylko na rzetelność prowadzonych działań windykatorów, ale także zmieni niekorzystny obraz tej branży, jaki przez lata był kształtowany w oczach opinii publicznej – dodaje ekspertka.