Przedsiębiorcy wygrywają w sądzie z sanepidem. Lockdownowe kary administracyjne były nielegalne
Ubiegłotygodniowe uzasadnienie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego odnośnie uchylenia kar administracyjnych nałożonych przez sanepid na lodowisko przy ul. Botanicznej na szczecińskim prawobrzeżu nie pozostawia wątpliwości – sądy raz po raz uchylają wielkie kary, jakie sanepid nakładał na „zbuntowanych” przedsiębiorców, którzy w czasie lockdownu otwierali swoją działalność i szukali forteli, by móc działać. Sądy są zgodne – nie można zamykać działalności gospodarczej na bazie rozporządzenia. Do tego potrzebny jest stan wyjątkowy. – Przedsiębiorcy zrzeszeni w Północnej Izbie Gospodarczej od początku o tym mówili: lockdown jest gospodarczym złem, był źle zaprojektowany legislacyjnie, wątpliwy etycznie i nieskuteczny pod kątem epidemiologicznym. Wysoki sądów przyznają rację przedsiębiorcom, ale to nędzna satysfakcja, bo wielu z nich przez lockdown zbankrutowało – mówi Hanna Mojsiuk, Prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie.
Nielegalne kary administracyjne mogły doprowadzać przedsiębiorców do bankructwa
Od marca 2020 roku przedsiębiorcy narażani są na szereg problemów wynikających z pandemii koronawirusa. Sytuacja wielu firm jest bardzo poważna, a myśl o ewentualnym czwartym lockdownie wynikającym z rozpędzającej się fali zakażeń koronawirusem napędza stres i blokuje możliwości działania i rozwoju. W ubiegłym tygodniu głośno było o sprawie uchylenia kary administracyjnej sanepidu dla przedsiębiorcy ze Szczecina prowadzącego lodowisko, który otworzył swoją działalność w czasie lockdownu.
– Sprawa ta zasługuje na nagłośnienie, bo Pan Fornalski to bardzo odważny człowiek, który postanowił walczyć o swoje prawa jako przedsiębiorca i wygrał. Nie jestem zwolenniczką szukania sztuczek i forteli, by prowadzić działalność, ale sytuacja była rzeczywiście oczywista: lodowisko może zarabiać tylko zimą. Firma nie miała wyjścia, musiała szukać sposobu na działanie. Okazało się, że lockdown był nielegalny. Po prostu – mówi Hanna Mojsiuk, Prezes Izby. – Szokujące jest, że na poczet kar administracyjnych dokonano windykacji ponad 70 tysięcy złotych, a potem Wojewódzki Sąd Administracyjny wydał wyrok, że firma miała prawo działać. Takim działaniem sanepid, a następnie jednostki egzekwujące środki finansowe, działając jak się okazuje bezprawnie mogły doprowadzić do upadku przedsiębiorców – mówi Hanna Mojsiuk. – Północna Izba Gospodarcza apelowała o wprowadzenie stanu wyjątkowego na czas lockdownu, ale nasze apele nie zostały wysłuchane – dodaje.
„Tama została przerwana i potok spraw rozlewa się szeroko na całą Polskę”
Mec. Dariusz Sosnowski z kancelarii Wódkiewicz & Sosnowski nie ma wątpliwości, że to dopiero początek spraw, które przedsiębiorcy będą wytaczać sanepidowi, policji i Skarbowi Państwa. W czasie lockdownu ukarano mandatami i karami administracyjnymi dziesiątki restauracji, kawiarni, hoteli czy obiektów turystycznych lub miejsc rozrywkowych, które zdecydowały się działać mimo ustawowego zakazu wynikającego z pandemii. – Nie może być inaczej. Sądy muszą uchylać postanowienia kar administracyjnych na przedsiębiorców. Przyczyna jest prosta: nie ma podstawy prawnej do nakładania takowych kar. Zjawisko ma charakter masowy, sądy wydają decyzje w ilościach hurtowych. Tama została przerwana i potok spraw rozlewa się szeroko na całą Polskę. To może być dopiero początek – mówi mec. Dariusz Sosnowski. – Tylko stan wyjątkowy może być źródłem restrykcji ograniczających działalność gospodarczą – dodaje.
Mecenas Sosnowski dodaje, że również przedsiębiorcy, którzy posłuchali rządzących i zamknęli się na czas lockdownu, ale ewentualne wsparcie wynikające z tarcz antykryzysowych i tak nie pozwoliło im na pokrycie zobowiązań, mogą starać się o odszkodowania. – Należałoby wystąpić z takimi żądaniami, ale tu sprawy będą rozpatrywane indywidualnie ze względu na okoliczności. Jedno jest pewne: zakaz był pozbawiony podstawy prawnej. Przedsiębiorca potencjalnie może mieć roszczenia, o ile udowodni straty, które poniósł w czasie lockdownu – dodaje ekspert.
Prawnicy dodają, że jest bardzo małe prawdopodobieństwo, by jesienią – mimo czwartej fali pandemii – powtórzono lockdown w formule znanej z roku 2020 i pierwszej połowy 2021 roku. – Przedsiębiorcy się na to nie zgodzą – dodaje Prezes Izby Hanna Mojsiuk.